Jechał sobie ulicą. Dobra, mam już tam wtyki. Teraz tylko jakoś powiedzieć, że świadectwa ze studiów są podrobione. I to przez jednego z lejpszych. Zaparkował przed galerią. *Szofer podbiegł do niego - Zaparkować Panie Kohler?* -Tak, możesz - Rzucił mu kluczyki - Tylko... *-Nie zarysuj Wegner - Wpadł mu w słowo i się uśmiechnął - Tak, pamiętam* - I bardzo dobrze - Też się doń uśmiechnął, po czym wbiegł do galerii. Był już prawie spóźniony. Wszedł szybko do sklepu z drukarkami, poszedł za ladę *-Witaj Cristoff, już na Ciebie czekają - powiedziała ekspedientka, przesuwając się bliżej lady* -Dobrze Marion, dzięki - powiedział wymijając ją, podszsedł do stolika na kantorku. Stanął tuż przed nim i nacisnął w paru miejscach blat. Kawałek ściany odsunął się odsaniając krótki korytarz. Wszedł doń. Zeskanowało mu siatkówkę. *Witamy Cristoff Kohler, chemik. Zapraszamy* Wtem otworzyły się drzwi, a on wszedł do windy i zjechał w dół...
|
Wyszedł wkurwiony z galerii po czterech godzinach - Wegner! Gdzie moje auto?! *- A co Pan taki ten? Na parkingu za budynkiem, sektor pierwszy, rząd trzeci, miejsce trzynaste* - Dzięki - ruszył szybko do samochodu z wypchaną papierami teczką *-tylko weź Pan uważaj na... - nie dokończył, bo Crids właśnie rozjebał donice* - Oj tam, zapłace - wyjechał z parkingu, ulicy i następnie miasta
|